FAQFAQ   SzukajSzukaj   UżytkownicyUżytkownicy   GrupyGrupy   GalerieGalerie White Pearl - Black Diamond 
 ProfilProfil   Zaloguj się, by sprawdzić wiadomościZaloguj się, by sprawdzić wiadomości   ZalogujZaloguj 
 
Helloween - Keeper Of The Seven Keys - The Legacy (2005)

 
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum White Pearl - Black Diamond Strona Główna -> Albumy/Single/DVD - Dyskusje

Debian
Soul Of A Vagabond



Dołączył: 08 Wrz 2005
Posty: 141
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz
Ostrzeżeń: 0/2
Skąd: Lublin

PostWysłany: Sob 19:07, 04 Mar 2006    Temat postu: Helloween - Keeper Of The Seven Keys - The Legacy (2005)
 
No i wyrosła następna dorodna dynia – album, który jest niezwykle kontrowersyjny – Keeper Of The Seven Keys – The Legacy czyli mały powrót do przeszłości – chociaż nowy “Strażnik” jakoś nie daje tego po sobie poznać... Helloween prezentuje nam trzynaście utworów o których można napisać naprawdę wiele – musiałem przesłuchać tej płyty naprawdę ładnych kilka razy by zrozumieć jej przesłanie – owszem na początku tej wypowiedzi zaznaczę, że nie jest to już ten sam Helloween który nagrał albumy “The Dark Ride” czy “The Time Of The Oath”. Owszem zaprzeczyć nie mogę na nowym Keeperze mamy setki ciekawych gitar i różnej maści partii... najgorszym faktem jest stan wokalny Derisa, który sprawia wrażenie niewyspanego lub jeszcze nie mającego zamiaru wstać z zimowego snu...
Album ma bardzo dobry start “The King For A 1000 Years” kompozycja pełniąca funkcje intra połączonego nawet zgrabnym przejściem w pierwszy utwór – ciekawe chóry i mnóstwo solówek, niedobudzony wokal Derisa i klimat Keeperów – ten kawałek mi się naprawdę podoba do tego trzynaście minut grania. Nie wiem czemu ale odnoszę wrażenie, że muzycy chcieli koniecznie powtórzyć sukces pierwszej części “Strażnika” (z czym do ludzi M. Kiske jest tylko jeden ... ) i ten utwór sprawia wrażenie jakby miał nosić tytuł Halloween II nie wiem czemu ale dostrzegam jakieś podobieństwo – tysiące solówek, ładne przejścia i łączenia poszczególnych partii momentami nawet Deris słyszalne jest chwilowe przebudzenie Derisa, który naprawdę pięknie walczy ze swoją partią wokalu...
“The Invisible Man” - słabej melodyjności to temu kawałkowi nie da się zarzucić – przestał mi się podobać, gdy po jego dokładnym przesłuchaniu powróciłem do korzeni i zapodałem sobie ładniutki i prościutki ale błyskający geniuszem “Power” - nie wiem ale to chyba wytyczam mało stosowne porównanie ale dla wszystkich słuchających Dyniowatych jest chyba jasne jak słońce to że Helloween zmienił swój styl bycia – już nie ma tak ostrego grania jak kiedyś troszkę inne brzmienie niż to które zaprezentował nam Helloween w latach 90tych...
“Born On Judgment Day”-ciekawy utworek ale stawiam odnośnik do tego co jest napisane w poprzednich zdaniach, no może granie jest troszeczkę szybsze niż w dwóch poprzednich utworach ale żeby dało się ten kawałek jakoś wynieść na piedestał to wątpię...
“Pleasure Drone” o takie cuś to już bardziej przypomina Helloween, gdyby tylko tak wokal był Andiego był troszkę bardziej zachrypnięty, a solówki bardziej rozbudowane przynajmniej o te dwie trzy nutki to bym się nawet zachwycił... Very Happy Tymczasem tylko mi się podoba – no stawiam plus za melodyjność i solówkę gitarowo-bębnową w m.in. 3 minucie utworu...
“Mrs. God” - o matko ratunku ... pomocy... co to ma być ?
“Silent Rain” coś w stylu “The Invisible Man” tylko, że bardziej Helloweenowo brzmi – w tym kawałku ładnie wyszła perkusja poza tym można powiedzieć, że po przesłuchaniu “Mrs. God” pomoc nadeszła ale zakładając, że słucham płyty pierwszy raz to nadal czekam i mam nadzieje, że usłyszę coś co jeszcze bardziej przypomni mi te emocjonalną chwilę w której po raz pierwszy usłyszałem Helloween i zakochałem się na maxa w tym brzmieniu...
“Occasion Avenue” podoba mi się w tym kawałku chór brzmi naprawdę klimatycznie kilak ładnych solówek ale tylko ładnych nie dostrzegam w nich nic genialnego no i cały czas nie wiem czemu prześladuje mnie wokal Derisa mógłby choć raz wyciągnąć tak jak “Salvation” i tym samym przeszyć zasłuchaną, a zarazem być może zagniewaną podświadomość swoich fanów...
“Light The Universe” - no no no !!! to chyba ballada, ładne wejście Deris a capella w duecie z Candice Night ładne zmiany tępa w chwili przejścia ze zwrotki w refren no i ta melodyjność całkiem nie pasująca do Dyniowatych – nie wiem albo ja jestem aż za bardzo wybredny albo i mam rację – ten kawałek mi się podoba ale brak mu czegoś istotnego czego? Nie wiem może jak przesłucham jeszcze ze sto razy to się dowiem...
“Do You Know What You're Fighting For?” - gdyby nie zaspany Deris to było by coś ...
“Come Alive” - nie wiem po co ten tytuł – zaraz zaczynam mysleć o wspaniałym I'm Alive ... może lepiej pozostawię to bez komentarza.
“The Shade In The Shadow” - w tej chwili o tym kawałku mogę napisać tylko tyle że mi się podoba może w trakcie dyskusji pojawi się jakas bardziej rozbudowana wypowiedź ...
“Get It Up” - ładny ale nie piękny – typowe Helloweenowe brzmienie, melodyjne z dobrymi solówkami...
“My Life For One More Day” pięknie naprawdę piękne zakończenie Deris tak jakby zaczął się przebudzać, może pomogła mu ta solówka gitarowa startująca utwór choć to jeszcze nie to co chciałem usłyszeć lecz przy tej pozycji nie mam powodu do narzekania – słychać potężną perkusję w tle jakiś nawet nie głupi riff w 4 minucie słychać “wspaniałą jazdę” gitarek prawie na 5 z małym plusem...
Podsumowując - “The King For A 1000 Years” jest jak modlitwa naprawdę idealnie skomponowany kawałek i jest ona dla mnie jak marzenie ... What ? tak marzenie ! kocham takie kompozycje rozbudowane, skomplikowane łączące wiele brzmień w jedną maksymalnie odjechaną melodię - taki właśnie jest "The King ... " to mistrzowski utwór i zastanawiam się nawet czy nie najlepszy z nowego "Strażnika". Jest bardzo bliski kawałkowi Halloween z pierwszego "Keepra" odnoszę nawet wrażenie że chłopcy chcieli zrobić coś podobnego - tym samym połączyli miliony pięknych nut w całość tym samym otrzymali piękny wstęp, który swoimi trzynastoma minutami fenomenalnego brzmienia godnie reprezentuje całość materiału...
Zaznaczam, że osobiście w muzyce metalowej bardzo sobie cenię nowe pomysły, a ich na The Legacy jest pod dostatkiem - twierdzę że fanów (w tym i mnie) mogłby zdenerwować klon BTR czy TDR...
Dziś już mogę powiedzieć, że takie kawałki jak wspomniany "The King...", “Pleasure Drone”, “My Life For One More Day” mogę zaliczyć to szlagierowych i postawić obok wspaniałego "Powera" i "Lovdate Dominum"...
Jeżeli chodzi o spojrzenie na nowy album Dyniek od tej gorszej i niewłaściwej strony to ja osobiści mam tylko jeden żal do muzyków ... mianowicie spodziewałem się kompozycji w stylu "Midnight Sun" gdzie gitary i bebnysą góra, a wokal tylko towarzyszy nadając całości odpowiedni wygląd - niestety jak do tej pory nie odnalazłem nic podobnego na nowym Keeperze. Jeden z tego wniosek "Midnight Sun" jest niepowtarzalny...
Nowego Keepera trzeba naprawdę dobrze przesłuchać, aby zrozumieć jego przesłanie i dodam tu że jeszcze nie słuchałem tej płyty z tłumaczeniemi w ręku ... tu muszę przyznać że "Do you know what you're fighting for" jest na pierwszy rzut oka perełką - już samo zapytanie Czy ty wiesz o co walczysz (mój anglik jest przeciętny - wybaczcie) jest czymś wspaniałym przy czym Deris wyśpiewując te słowa bardzo dokładnie akcentuje ten refren dodając mu tym samym tego czegoś co właśnie jest niepowtarzalnym atutem tej kompozycji... wspaniałe bębny uzupełniają całość tej kompozycji. Odłozyłem sobie ten kawałek na potem - już po pierwszym zetknięciu wiem, że jest się czym najeść przy czym uczta bardzo smakowicie się zapowiada...


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Ivanhoe
Know The Difference



Dołączył: 18 Wrz 2005
Posty: 1093
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 3 razy
Ostrzeżeń: 0/2
Skąd: Sprzed monitora
Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Sob 23:34, 04 Mar 2006    Temat postu: Re: Helloween - Keeper Of The Seven Keys - The Legacy (2005)
 
don Corleone napisał:

“Mrs. God” - o matko ratunku ... pomocy... co to ma być ?

Taki jajcarski kawałek Wink , który mi się podoba. Nie należy go zbyt poważnie traktować.

Tymczasem Born On Judgement Day zasługuje na wyniesienie na piedestał! Za te 4 genialne solówki (2 na gitarze, po jednej na basie i perkusji), za tempo, energię, znakomity wokal Derisa, intersujący tekst oraz idealne wykonanie!


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum White Pearl - Black Diamond Strona Główna -> Albumy/Single/DVD - Dyskusje
Strona 1 z 1

Wyświetl posty z ostatnich:   
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach

 
Skocz do:  


fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Skin Created by: Sigma12
Powered by phpBB © 2001, 2002 phpBB Group
Regulamin