Fright Night

1. Future Shock
2. False Messiah
3. Black Night
4. Witch-Hunt
5. Firedance
6. Fright Night
7. Night Screamer
8. Darkness
9. Goodbye

Pierwszy albym Stratovariusa wydany został w 1989 nakładem Fannvox Studios. Zawiera on 9 kawałków, które dośc znaczaco róznia sie od muzyki granej przez zespół obecnie. Znajdziemy na nim zarówna kawałki szybkie jak Future Shock i Witch-Hunt jak i wolniejsze kompozycje w stylu Darkness. Na płycie znajduja sie takze dwa utwory instrumentalne. Tolkki w wokalu spisuje sie bardzo dobrze, do jego gry tez nie mozna miec zastrzezen(świetne solówki i niezłe rify) Fanów nowszych płyt moze razic troche gorsze brzmienie płyty ale to jedyna powazniejsza wada płyty. Polecam Smile

Skład:
Timo Tolkki - gitara, wokal
Jyrki Lentonen - bas
Tuomo Lassila - perkusja
Antti Ikonen - klawisze

Timo najlepiej sie sprawdza przy wiosle. Wokal niech lepiej zostawi. Owszem spisuje sie dobrze i nie mam na co narzekać, ale w porównaniu z Kotipelto przegrywa z kretesem. Cała płyta mi sie podoba. Future shock czy False messiah są jednymi z moich ulubionych na płycie. Krążek brzmi nienajlepiej ale to wina sprzetu. Wtedy nie mieli zbyt dobrych mozliwości:P

"Future Shock" jest zdecydowanie najlepszym kawałkiem z płyty... Co do wokalu Timo Tolkkiego to musze przyznać, że podoba mi się ale rzeczywiście przy tym co prezentuje Kotipelto wypada dość blado... Razz

Ogólnie płyta nie jest zła. Oceniam tak na 4. Smile

Jak na debiut bardzo dobra płyta, kilka naprawde niezłych kawałków. Niestety brzmienie nie powala a i w porównaniu do nastepnych krazków album nie porywa. Moja ocena 7 Smile

Dałem 8/10 choć myślałem też o 9/10. Bardzo dobra płyta. Inna niż następne, ale słychać że zespół miał już wówczas dobre pomysły. Jak na debiut udana produkcja, wokal Tolkkiego też niezły.

Materiał ten miałem okazję zbodyć od znajomego. Do dziś nie mam jeszcze oryginału ponieważ jest trudny do zdobycia. Płyta dość ciekawa.
'Future Shock' - utwór który był promowany singlem, jest mocny, energiczny i po głębszym przeanalizowaniu słychać co zespół będzie chciał prezentować w późniejszym okresie, mamy tutaj pokaz umiejętności ówczesnego wokalisty i wioślarza za razem a w chórkach basista Jyrki Lentonen. Kilka tygodni temu zdobyłem z neta clip do tego utworu, choć jakość jest kiepska.
'False Messiah' to utwór ze zmianami tempa - rwane motywy a także ciekawe gary z elementami dzwonów.
'Black Night' to drugi singiel. Ostry, drapieżny i szybki, czysty heavy.
'Witch-Hunt' też ciekawy, trochę eksperymentalny ale mimo wszystko jeden ze słabszych na tym materiale, po prostu bardziej progresywny.
'Fire Dance' jest za to ciekawym instrumentalnym przerywnikiem, choć co niektórych może drażnić ta gitara rytmiczna w połowie kawałka.
A teraz mamy 'Fright Night'. dla mnie najmroczniejszy na płycie a kto wie możę w całej twórczości. Ten utwór jest nieziemski, te dzwoneczki i jedziemy.
Dla mnie śmiało mógłby znależć się na którymś z późniejszych tytułów.
Możęmy tutaj rozpoznać klasycznego Stratovariusa, w połowie utworu znów zagłębiamy się w Noc i jest tak demonicznie, lecz musimy wracać.
'Night Screamer' - kolejny, utrzymany w dość szybim tempie ale jednak nie taki rewelacyjny.
'Darkness' zaczyna się balladowo, świetne dzwoneczki i znów powracamy w ciemne odchłanie. Jest to utwór bardzo klimatyczny. Mój Nr.2 po tytułowym.
[cenzura] jak ja dawno tego nie słuchałem. Hehe
Utwory (te 2 szczególnie) polecam podczas pełni księżyca, to dodaje mroku.
Teraz znów te dzwoneczki, solówka i ten refren.
Powiedzcie czego nikt jeszcze tego nie wznowił.
Na pożegnanie mamy instrumentalny 'Goodbye' - taki uspokajający akustyk na odprężenie, bardzo miły.
Ogólnie płycie daję notę 6,5 - dobra 7, tylko poprawcie mnie bo źle sobie kliknąłem (5 skasujcie). Jest zróżnicowana, w końcu to debiut.
A macie może jakieś nagrania Demo - piszcie.

PS. Mam w końcu oryginał ale z wydania remaster Columbia. Skromnie wydana wkładka ale co się nie robi dla ulubionego bandu.

Płyta jest moim zdaniem całkiem niezła, jednak do kolejnych się nie umywa. Jak bym miał wskazać najsłabszy krążek Stratka, byłby to właśnie Fright Night. Dałem ocene 6/10.

Taak, Fright Night jest zdecydowanie najsłabszym krążkiem Stratka. Najlepszy utworem spośród zaprezentowanych jest chyba piosenka tytułowa, czyli właśnie Fright Night.

Muzycy dopiero później się wyrobili.

co wy wygadujecie! plyta jest super ! jak i reszta krążków !!